W ubiegłym tygodniu, w miejscowości Mokas w powiecie sochaczewskim, doszło do dramatycznej sytuacji, której świadkiem był jeden z funkcjonariuszy warszawskiej „drogówki”. Po zakończeniu służby, wracając do miejsca zamieszkania, zauważył płonący pojazd stojący na poboczu drogi. Natychmiast zareagował, zatrzymując się w celu udzielenia pomocy.
Na miejscu znajdowały się już dwie osoby, które również zatrzymały się, zauważając pożar. Po rozmowie z mężczyznami, funkcjonariusz ustalił, że nikt nie wezwał służb ratunkowych, a kierowca pojazdu zbiegł w stronę pobliskiego lasu. Bezzwłocznie wezwał pomoc, dzwoniąc na numer alarmowy 112, a następnie rozpoczął poszukiwania, w nadziei na odnalezienie osoby potrzebującej pomocy. Oczekując na przybycie służb ratunkowych, policjant zauważył osobę świecącą latarką w lesie, co skłoniło go, aby udać się w jego kierunku. Po chwili odnalazł mężczyznę, który przyznał, że kierował pojazdem, a w stanie silnego stresu, gdy pojazd stanął w płomieniach, uciekł do lasu. Co istotne w trakcie rozmowy, funkcjonariusz wyczuł silną woń alkoholu od kierującego. Na miejsce przybyły zespoły ratownicze- straż pożarna, pogotowie oraz patrol policji, który przeprowadził badanie na zawartość alkoholu w organizmie. Mężczyzna miał ponad 1.5 PROMILA. Dalsze czynności prowadziła Komenda Powiatowa Policji w Sochaczewie.
Postawa policjanta w tej sytuacji zasługuje na najwyższe uznanie. Dzięki jego szybkiej reakcji i determinacji w niesieniu pomocy, udało się nie tylko zapobiec potencjalnej tragedii, ale doprowadzić do zatrzymania kierującego, który poniesie konsekwencje swoich czynów. To doskonały przykład odwagi, odpowiedzialności i profesjonalizmu funkcjonariusza, który udowodnił, ze policjantem nie przestaje się być w momencie zdjęcia munduru po służbie lecz przez całą dobę.
Wydział Ruchu Drogowego KSP.