Wieczorna ewakuacja hali odlotów na Lotnisku Chopina przebiegała bez paniki (poza doniesieniami medialnymi) i dobiegła końca. Służby, póki co, nie stwierdziły żadnego realnego zagrożenia dla życia i zdrowia podróżnych.
W sobotę, 2 sierpnia, o godz. 20:52 stanowisko dowodzenia służb ratunkowych otrzymało zgłoszenie o konieczności sprawdzenia pozostawionego bagażu w strefie odlotów warszawskiego portu. Zgodnie z procedurą bezpieczeństwa podjęto decyzję o ewakuacji około 1000 osób. W akcji uczestniczą dwa zastępy państwowej straży pożarnej ze stolicy oraz funkcjonariusze Nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej, którzy prowadzą rozpoznanie pirotechniczne przy użyciu specjalistycznego sprzętu.
Jak wynika z wstępnych ustaleń, powodem interwencji był bagaż pozostawiony bez opieki. Takie zdarzenia automatycznie uruchamiają procedurę „bezpiecznego dystansu”, obejmującą czasową ewakuację najbliższej strefy oraz szczegółowe sprawdzenie zawartości pakunku. Dotychczasowe oględziny nie potwierdziły, by znajdowały się w nim materiały niebezpieczne.
Rzecznik Państwowej Straży Pożarnej podkreśla, że działania są rutynowe i prowadzone w sposób umożliwiający jak najszybsze przywrócenie normalnej pracy portu. Służby zakończyły już większą część kontroli i akcja ma się ku końcowi. Ruch lotniczy może jeszcze odczuwać chwilowe opóźnienia, ale według zarządzającego lotniskiem Przedsiębiorstwa Państwowego „Porty Lotnicze” bezpieczeństwo operacji nie zostało ani razu zagrożone.
Podróżni proszeni są o śledzenie bieżących komunikatów przewoźników i megafonowego systemu informacji lotniskowej. Brak potwierdzonego niebezpieczeństwa sprawia, że sytuacja powinna wrócić do normy w najbliższym czasie.
