Już po raz siódmy Zarząd Transportu Miejskiego zorganizował konkurs „Osobowość Warszawskiego Transportu Publicznego Przyjazna Pasażerom”. W środę, 11 września, w stołecznym ratuszu nagrodzeni zostali m.in. pracownicy, których zdecydowane i bohaterskie działanie podczas wykonywania obowiązków służbowych pomogło uratować czyjeś zdrowie i życie.
„Osobowość Warszawskiego Transportu Publicznego Przyjazna Pasażerom” to cykliczny konkurs organizowany przez Zarząd Transportu Miejskiego od 2018 r. Operatorzy świadczący usługi przewozowe w Warszawie wyróżniają pracowników, którzy lubią swoją pracę, nie unikają zawodowych wyzwań, a pasażerowie i współpracownicy zawsze mogą na nich liczyć.
– Dziś chcemy uhonorować wspaniałych ludzi – pracowników warszawskich spółek transportowych. Bo Warszawski Transport Publiczny to nie tylko nowoczesne autobusy, tramwaje oraz pociągi metra i Szybkiej Kolei Miejskiej, ale to przede wszystkim ludzie komunikacji miejskiej. To nie tylko wybitni fachowcy w swoich dziedzinach, ale także wrażliwe i pełne empatii osoby, na które zawsze możemy liczyć – w różnych, często nieoczywistych sytuacjach. Dziś chcemy je docenić i przedstawić mieszkankom i mieszkańcom stolicy – mówił podczas uroczystości Tomasz Mencina, zastępca prezydenta m.st. Warszawy.
– Mamy zaszczyt i przyjemność nagrodzić 16 niezwykłych osobowości Warszawskiego Transportu Publicznego, a przede wszystkim wspaniałych, otwartych i odważnych ludzi. Dziś chcę wam wszystkim podziękować za wasz trud i serce. Dzięki waszej pracy mieszkanki i mieszkańcy stolicy codziennie bezpiecznie docierają do domów, szkół i miejsc pracy. A w tych nieoczywistych, trudnych – zdrowotnych i nierzadko dramatycznych sytuacjach – wykazujecie się empatią i okazujecie wsparcie naszym pasażerom – powiedziała Katarzyna Strzegowska, dyrektorka Zarządu Transportu Miejskiego m.st. Warszawy.
Bohater WTP
To osoby, które uratowały życie lub zdrowie pasażerów. W tej kategorii zostali nagrodzeni pracownicy Metra Warszawskiego: Małgorzata Bajor, Małgorzata Długoszek, Mariola Magierska, Piotr Brzozowski, Kristian Kowalski, Łukasz Rogowski; Miejskich Zakładów Autobusowych: Arkadiusz Bekiesz i Marcin Miśko; Tramwajów Warszawskich: Agnieszka Mrozowska, Maciej Kielak, Konrad Trzebiński, Paweł Wójcik oraz firmy Relobus – Marcin Wesołowski.
Nagrodzona w tej kategorii Małgorzata Bajor pracuje w Metrze Warszawskim od 2018 roku. Pomogła uratować życie pasażerowi, u którego nastąpiło zatrzymanie akcji serca i całkowita utrata przytomności. Pani Małgorzata natychmiast przystąpiła do reanimacji i kontynuowała ją nawet po rozładowaniu się sprzętu – defibrylatora AED. Dzięki jej odwadze i zaangażowaniu udało się przywrócić poszkodowanemu czynności życiowe.
Pomimo, że Małgorzata Długoszek z Metra Warszawskiego pracuje na stanowisku jednoosobowym, bardzo dobrze odnajduje się w pracy zespołowej. Przykładem tego jest zdarzenie z ub. roku, kiedy Pani Małgorzata zauważyła leżącego przy wyjściu z metra mężczyznę. Natychmiast wezwała pogotowie oraz poinformowała drugą dyżurną stacji, która rozpoczęła reanimację. Była to szybka i skoordynowana akcja ratunkowa, która uratowała życie pasażerowi.
Mariola Magierska pracuje na stanowisku dyżurnej stacji w Metrze Warszawskim od 2015 roku. Kiedy z wagonu metra został wyprowadzony pasażer z atakiem epilepsji – będący zarówno pod wpływem narkotyków, jak i środków odurzających – Pani Mariola pomogła uspokoić się mężczyźnie i odwiodła go od próby samobójczej.
Agnieszka Mrozowska pracuje jako motornicza Tramwajów Warszawskich i była świadkiem niebezpiecznego incydentu na jednym z przystanków. Natychmiast ruszyła na pomoc kobiecie, która przewróciła się i straciła przytomność. Pani Agnieszka wykonywała profesjonalnie reanimację – aż do czasu przyjazdu odpowiednich służb. Wykazała się nie tylko umiejętnościami, ale również odwagą i empatią, co uratowało życie kobiecie.
Arkadiusz Bekiesz (Miejskie Zakłady Autobusowe) wykazał się prawdziwym bohaterstwem stając w obronie dwóch dziewczyn, zaatakowanych przez agresywnego pasażera. Świadek zdarzenia zgłosił je kierowcy, a ten natychmiast zareagował. Zatrzymał się na najbliższym przystanku i zmusił agresora do opuszczenia autobusu.
Piotr Brzozowski pracuje w Metrze Warszawskim od 2013 roku. Sterując ruchem pociągów otrzymał informację, że na peronie znajduje się mężczyzna pilnie potrzebujący pomocy. Udał się na miejsce zdarzenia i pomógł młodszemu koledze w udzielaniu pomocy. Dzięki masażowi serca wykonaniu z użyciem urządzenia AED udało się przywrócić funkcje życiowe mężczyźnie.
W grudniu 2023 roku Maciej Kielak prowadził tramwaj. W pewnym momencie zauważył wsiadające do składu niepełnosprawne dziecko. Jego uwagę zwrócił nietypowy, jak na tę porę roku strój dziecka. Chłopiec był ubrany w krótkie spodenki, koszulkę i klapki. Pan Maciej poprosił, aby dziecko zajęło miejsce jak najbliżej kabiny, aby mógł je obserwować. W tym czasie powiadomił odpowiednie służby, dzięki czemu po kilkunastu minutach dziecko zostało przekazane opiekunowi prawnemu i otrzymało opiekę medyczną.
Z kolei Marcin Miśko z Miejskich Zakładów Autobusowych zaopiekował się błąkającym po pętli dziesięciolatkiem i powiadomił policję. Okazało się, że chłopca szuka już rodzina i służby, a on sam uciekł ze szkoły, ponieważ był prześladowany.
Łukasz Rogowski pracuje w Metrze Warszawskim od 2015 roku. Tuż przed zakończeniem dwunastogodzinnego dyżuru Pan Łukasz uratował życie 60-letniemu pasażerowi, który zasłabł. Zanim dotarło pogotowie dyżurny reanimował mężczyznę przez 20 minut – zarówno przy pomocy defibrylatora, jak i manualnie.
Konrad Trzebiński, Tramwaje Warszawskie. Pan Konrad wraz z innymi instruktorami nadzoru ruchu pomógł nieprzytomnemu pasażerowi. Dzięki szybkiej reakcji oraz przygotowaniu do działania w nagłych przypadkach udało się odzyskać i podtrzymać funkcje życiowe u mężczyzny – do czasu przyjazdu karetki pogotowia.
Do autobusu linii 114, którym kierował Marcin Wesołowski (firma Relobus), wsiadł zdezorientowany mężczyzna, który nie potrafił określić kim jest i dokąd zmierza. Pan Marcin w taktowny sposób okazał mu zainteresowanie, posadził go przy kabinie kierowcy, a po dotarciu na pętlę skontaktował się ze służbami, które udzieliły pomocy pasażerowi.
Paweł Wójcik, Tramwaje Warszawskie. Pan Paweł wraz z innymi instruktorami nadzoru ruchu został skierowany do zdarzenia, związanego z zasłabnięciem pasażera w tramwaju. Instruktorzy natychmiast przystąpili do reanimacji z użyciem defibrylatora. Kontynuowali reanimację do czasu przybycia pogotowia ratunkowego. Pasażerowi udało się przywrócić funkcje życiowe i to prawdopodobnie uratowało mu życie.
Wywiad z jednym z tych bohaterów możemy znaleźć na stronie Tramwajów Warszawskich. Mowa tu o pracowniku tej spółki, na co dzień instruktorze Nadzoru Ruchu TW.
W kolejnym wywiadzie z serii rozmów z laureatami siódmej edycji konkursu Osobowość Warszawskiego Transportu Publicznego rozmawiamy z Panem Pawłem Wójcikiem – instruktorem nadzoru ruchu, który otrzymał tytuł Bohatera Warszawskiego Transportu Publicznego. Jego bohaterska postawa w trakcie interwencji przy nieprzytomnym pasażerze na przystanku Plac Zawiszy ukazuje istotę przygotowania i szybkiej reakcji w sytuacjach kryzysowych. Pan Paweł opisuje, jak w obliczu konieczności ratowania życia pasażera wykorzystał umiejętności zdobyte podczas szkoleń, a także jak wpłynęło to na postrzeganie Jego pracy.
W tym roku odbyła się siódma edycja konkursu Osobowość Warszawskiego Transportu Publicznego, w którym zdobył Pan tytuł Bohatera Warszawskiego Transportu Publicznego za pomoc nieprzytomnemu pasażerowi. Jak doszło do tej sytuacji?
Często jeździmy do takich zdarzeń. Właściwie równie często jak do awarii wagonów. Jednak to, jak poważna jest ta konkretna sytuacja, zrozumieliśmy dopiero w momencie dotarcia na miejsce. Okazało się, że osoba, która zasłabła jest już poza tramwajem. Bez czynności życiowych. Pan po prostu nie oddychał. Kolega od razu pobiegł po defibrylator (AED), bo dzięki szkoleniom wiedzieliśmy, że należy go jak najszybciej użyć. Ja w tym czasie rozpocząłem reanimację wraz z pasażerem, który zaoferował pomoc. Okazało się, że jest ratownikiem medycznym. Po podłączeniu AED było już znacznie prościej, bo to urządzenie mówi, co trzeba w danej chwili zrobić. Po chwili przyjechała karetka. Byli zdziwieni, że mamy AED i powiedzieli, że to kluczowy sprzęt w tego typu zdarzeniach. Załoga karetki przejęła tę osobę i zabrali go do szpitala.
Jakie były Pańskie pierwsze wrażenia, gdy dotarł Pan na miejsce zdarzenia na przystanku Plac Zawiszy?
Od razu zauważyłem, że sytuacja jest poważniejsza niż większość, do których jesteśmy wzywani. Zazwyczaj to osoby pod wpływem alkoholu, które mocno zasypiają. Tutaj jednak mężczyzna nie miał żadnych funkcji życiowych. Był to dla mnie wyraźny sygnał, że musimy działać szybko.
Czy były jakieś szczegóły tej sytuacji, które były dla Pana szczególnie stresujące?
Wszystkie zdarzenia są stresujące. Owszem, jedne mniej, inne bardziej. Nieraz z pozoru błahe zgłoszenie okazuje się poważną sytuacją. Przy większości zgłoszeń działa też adrenalina. Skończyły się upały, w trakcie których było dużo zasłabnięć. Zdarzają się też osoby, które pod wpływem alkoholu zasypiają, ale może się też okazać, ze taka osoba nie jest nietrzeźwa, tylko ma problemy chociażby z cukrzycą.
Jakie szkolenia pomogły Panu w tej sytuacji?
Przede wszystkim szkolenia z pierwszej pomocy, które zapewnia nam firma. Są to szkolenia prowadzone przez pracowników medycznych. Najczęściej dwudniowe. Ćwiczy się na fantomach i przeprowadza różnego rodzaju symulacje sytuacji wypadkowych.
Dodatkowo uważam, że bardzo ważne jest to, aby uczulać motorniczych w jaki sposób powinni reagować w tego typu sytuacji. Kiedyś było zupełnie inaczej i dyspozytor medyczny przyjmował zgłoszenie bez względu na wszystko. Dziś dyspozytorzy odmawiają wyjazdu karetki jeśli nie mają pełnych danych, a my – pracując z centrali – nie mamy tych informacji i możemy je uzyskać tylko od osoby z miejsca zdarzenia, czyli motorniczego/motorniczej. W związku z czym tak naprawdę to oni powinni powiadomić służby, bo takie przekazywanie sobie informacji może nawet do 15 minut opóźnić pomoc. Tymczasem liczy się każda minuta.
Czy wyróżnienie tytułem Bohatera WTP wpłynęło jakoś na Pańskie postrzeganie pracy?
Miło jest być docenionym, ale nie zmieniło to mojego podejścia do pracy. Takie sytuacje są dla nas codziennością, zwłaszcza dla tych, którzy pracują na mieście. Ja pracuję przede wszystkim w centrali. Na miasto wyjeżdżam sporadycznie i to był właśnie jeden z takich dni. Mamy do czynienia z wieloma zasłabnięciami, dlatego wiem, jak ważne są te szkolenia.
Co było dla Pana najtrudniejsze podczas używania defibrylatora?
Najtrudniejsze w używaniu defibrylatora jest przełamanie się. Wiadomo, trzeba tą osobę rozebrać, a jest to miejsce publiczne. Dodatkowo, jakby nie patrzeć, jest to kontakt fizyczny z obcą osobą. Rękawiczki to w takiej sytuacji absolutna podstawa.
Trzeba też pamiętać, że taka osoba może w każdej chwili ocknąć się i różnie zareagować. W przypadku tego Pana była to sytuacja ekstremalna i wiadomo było, że się nie ocknie bo był już bez funkcji życiowych.
Jakie przesłanie chciałby Pan przekazać innym pracownikom?
Najważniejsze to nie bać się udzielać pomocy. Czasem wystarczy wskazać komuś konkretne zadanie. Poprosić o wezwanie karetki, a samemu skupić się na reanimacji. Każdy z nas chciałby, aby ktoś mu pomógł w takiej sytuacji, dlatego powinniśmy być gotowi działać, a nie tylko patrzeć z boku.