Mało kto domyśliłby się, że za nazwą jednego z warszawskich skwerów kryje się opowieść o ucieczce polskich dzieci aż do Indii. W czasie wojny pewien maharadża otworzył przed nimi bramy swojego królestwa, tworząc nad Morzem Arabskim bezpieczną przystań dla najmłodszych uchodźców z Europy. Jak ta niezwykła więź między Polską a Nawanagarem (dawnym księstwem w zachodnich Indiach, którym rządzili maharadżowie) została wpisana w przestrzeń współczesnej Warszawy?
Na warszawskiej Ochocie, między jezdniami ulicy Opaczewskiej, znajduje się Skwer Dobrego Maharadży z czerwonym obeliskiem, który przypomina o indyjskim władcy Jam Sahebie Digvijaysinhji – znanym w Polsce jako Dobry Maharadża – dzięki któremu podczas II wojny światowej udało się uratować około tysiąca polskich dzieci, ewakuowanych z „nieludzkiej ziemi” do indyjskiego Balachadi. Dzisiejsza Warszawa w ten sposób spełnia jego wojenny apel, by w wolnej Polsce nazwać jego imieniem fragment miasta.

Jam Saheb Digvijaysinhji Ranjitsinhji Jadeja urodził się w 1895 r. w stanie Gudźarat i od 1933 r. był maharadżą księstwa Nawanagar ze stolicą w Jamnagarze. Był dobrze wykształconym politykiem, działał w strukturach Imperium Brytyjskiego, przewodniczył Radzie Książąt Indyjskich i reprezentował Indie w Lidze Narodów, a później w ONZ. Z Polską związał go Ignacy Jan Paderewski, poznany w Szwajcarii w latach 20. – od tego czasu zaczął uważnie śledzić sprawy naszego kraju i interesować się jego kulturą. W czasie II wojny światowej, jako hinduski delegat w brytyjskim gabinecie wojennym, poznał premiera rządu RP na uchodźstwie gen. Władysława Sikorskiego i stał się jednym z orędowników sprawy polskiej w Indiach.

Po agresji ZSRR na Polskę w 1939 r. dziesiątki tysięcy obywateli II RP trafiły w głąb Związku Sowieckiego, w tym wiele dzieci, które na skutek represji, głodu i chorób traciły rodziców. Po układzie Sikorski–Majski w 1941 r. rozpoczęła się ewakuacja Armii Andersa i ludności cywilnej do Iranu; wśród ewakuowanych znalazły się tysiące osieroconych polskich dzieci. Część z nich miały przyjąć Indie – i właśnie wtedy do działania przystąpił maharadża Nawanagaru.
Zainicjował budowę osiedla przeznaczonego wyłącznie dla polskich sierot w Balachadi, niedaleko swojej letniej rezydencji nad Morzem Arabskim. Z własnych środków oraz przy wsparciu innych książąt indyjskich, władz brytyjskich i polskich organizacji pomocowych sfinansował powstanie Polskiego Obozu Dziecięcego z parterowymi domami, szkołą, zapleczem medycznym i sportowym. Pierwsza grupa dotarła tam w lipcu 1942 r., a pod koniec roku przebywało już około 650 wychowanków; łącznie przez ośrodek przewinęło się blisko tysiąc polskich dzieci. Otrzymały polską szkołę, opiekę lekarską, wyżywienie i możliwość prowadzenia możliwie normalnego życia – działało harcerstwo, organizowano przedstawienia, zawody sportowe i uroczystości religijne.
Maharadża często odwiedzał Balachadi, oglądał przedstawienia, rozdawał dzieciom upominki i rozmawiał z nimi. Nie oczekiwał w zamian żadnego wynagrodzenia – w rozmowie z gen. Sikorskim poprosił jedynie, by w wolnej Warszawie nazwać jego imieniem jedną z ulic, tak aby pamięć o polskich dzieciach uratowanych w Indiach nie zaginęła.
Po wojnie wychowankowie Balachadi rozproszyli się po świecie: część wróciła do Polski, inni osiedlili się m.in. w Wielkiej Brytanii, Australii czy Kanadzie. Maharadża zmarł w 1966 r. w Bombaju, a przez długie lata historia polskich dzieci w Indiach pozostawała w kraju mało znana. Dopiero pod koniec XX wieku zaczęła powracać dzięki działalności Koła Polaków z Indii 1942–1948 oraz publikacjom historycznym i wspomnieniom dawnych wychowanków.
W 1999 r. imię Jam Saheba przyjął Zespół Społecznych Szkół Ogólnokształcących „Bednarska” w Warszawie. Uczniowie tej szkoły zainicjowali następnie nadanie jego imienia fragmentowi zieleni na Ochocie. 31 maja 2012 r. skwer między jezdniami ulicy Opaczewskiej, na odcinku między Grójecką a Szczęśliwicką, oficjalnie otrzymał nazwę Skweru Dobrego Maharadży.

31 października 2014 r. na skwerze, przy skrzyżowaniu Opaczewskiej i Białobrzeskiej, odsłonięto pomnik Dobrego Maharadży. Monument autorstwa Marka Moderaua ma formę około dwumetrowej kolumny z czerwonego marmuru o trójkątnej podstawie, zwieńczonej rzeźbą kwiatu lotosu – symbolu ważnego w kulturze Indii. Na bokach obelisku umieszczono napisy w językach polskim, angielskim i hindi, w tym słowa maharadży do polskich dzieci, gdzie przedstawia się jako „Bapu” i „ojciec” mieszkańców Nawanagaru. W uroczystości wzięli udział przedstawiciele władz samorządowych, ambasady Indii oraz byli wychowankowie obozów w Indiach, dla których to miejsce jest formą wdzięczności i dowodem, że ich los nie został zapomniany.

W ostatnich latach postać Jam Saheba coraz częściej wraca do przestrzeni publicznej. Został pośmiertnie odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej za pomoc udzieloną polskim dzieciom, a Sejm przyjął uchwałę upamiętniającą go w 50. rocznicę śmierci, podkreślając jego bezinteresowną postawę. Historia maharadży i polskich sierot stała się tematem wystaw muzealnych, filmów dokumentalnych i projektów edukacyjnych, w tym ekspozycji poświęconej polskim osiedlom w Balachadi i Valivade.

W 2024 r. pomnik na Skwerze Dobrego Maharadży znalazł się w programie wizyty premiera Indii Narendry Modiego w Warszawie. Szef rządu Indii złożył tam wieniec i przypomniał, że działania maharadży są symbolem humanitarnej postawy i współczucia w czasie wojny, co dodatkowo zwróciło uwagę na to miejsce. Dziś skwer pełni funkcję zwykłego terenu rekreacyjnego dla mieszkańców Ochoty, a jednocześnie pozostaje ważnym punktem na mapie Warszawy dla wszystkich, którzy chcą pamiętać o polskich dzieciach ocalonych w Indiach i o niezwykłej roli Dobrego Maharadży.
Pomoc udzielona polskim dzieciom w Balachadi nie była w Indiach odosobniona. Rząd brytyjskich Indii zgodził się przyjąć nawet 10 tys. polskich uchodźców, w tym ok. 5 tys. sierot, a głównym ośrodkiem stał się obóz w Valivade koło Kolhapuru, gdzie mieszkało blisko 5 tys. kobiet i dzieci. Mniejsze kolonie działały m.in. w Bandrze pod Bombajem i w Panchgani, a przykład Jam Saheba zachęcił innych władców indyjskich do wsparcia Funduszu Pomocy Polskim Dzieciom, który finansował utrzymanie najmłodszych uchodźców do końca wojny.



