„Krowa ryczy! Nie stać w bramie!” – historia niemieckiego terroru przy Żelaznej 103

Interwencje
- Reklama -

Kamienica przy ulicy Żelaznej 103 w Warszawie, wzniesiona pod koniec lat 30. XX wieku, stała się podczas II wojny światowej miejscem o ponurej sławie. W lipcu 1942 roku budynek ten został zajęty przez niemiecki sztab akcji „Reinhardt”, dowodzony przez SS-Hauptsturmführera Hermanna Höflego. W czasie okupacji niemieckiej ulica Żelazna nosiła nazwę Eisenstrasse. Stąd kierowano masowymi deportacjami Żydów z warszawskiego getta do obozu zagłady w Treblince.

Kamienica pełniła funkcję komendy SS, znanej jako Befehlstelle. W jej piwnicach urządzono prowizoryczne więzienie, gdzie przetrzymywano i torturowano zarówno Żydów schwytanych podczas prób ucieczki na „aryjską” stronę, jak i Polaków zatrzymanych za nielegalny pobyt w getcie. Wiele osób poniosło tam śmierć w wyniku egzekucji przeprowadzanych na podwórzu budynku.

Fot. Miejski Reporter – dziś przejście na dziedziniec, miejsce kaźni jest zamurowane
Fot. Miejski Reporter

Po stłumieniu powstania w getcie warszawskim w 1943 roku, Befehlstelle przy Żelaznej 103 zostało zlikwidowane. Dziś kamienica nadal stoi, a na jej fasadzie umieszczono tablicę pamiątkową autorstwa Karola Tchorka, upamiętniającą ofiary niemieckich zbrodni popełnionych w tym miejscu.

W czasie wojny okolica ulicy Żelaznej doznała poważnych zniszczeń. Wiele okolicznych budynków zostało zrównanych z ziemią w wyniku bombardowań i działań wojennych. Jednak kamienica pod numerem 103 oraz sąsiednie budynki przetrwały te wydarzenia i stoją do dziś, będąc świadkami tragicznej historii Warszawy.

Fot. Miejski Reporter

Dodatkowo, w czasie powstania warszawskiego w 1944 roku, Niemcy wykorzystywali teren wokół kamienicy jako stanowisko ogniowe. Spod budynku wystrzeliwali pociski z wyrzutni rakietowych Nebelwerfer, potocznie nazywanych przez warszawiaków „krowami” ze względu na charakterystyczny ryk towarzyszący ich wystrzałowi. Te niszczycielskie pociski siały spustoszenie wśród polskich powstańców oraz ludności cywilnej.

„Krowa ryczy! Nie stać w bramie!” – tak brzmiała jedna z najczęściej powtarzanych przestrogowych fraz wśród mieszkańców i powstańców Warszawy, gdy tylko pojawiał się charakterystyczny dźwięk zwiastujący śmierć.

Fot. Miejski Reporter

„Najpierw słychać wyraźnie jakby dalekie ryczenie krowy, jakieś przeraźliwe skrzypienie, trzy, cztery, pięć razy. Potem jest kilka sekund ciszy i następuje seria wybuchów. Oszalały podmuch trzęsie wszystkim, co napotyka na swojej drodze. Wszystko znika w tumanach gęstego gryzącego dymu i kurzu” – wspominał Tadeusz Dzierżykray-Rogalski, pseudonim Mściwój, walczący na Mokotowie.

Dźwięk „ryczącej krowy” był dla warszawiaków symbolem grozy i śmierci. Gdy tylko go usłyszano, ludzie rzucali się do najbliższych schronień, próbując ocalić życie. Jednak wyrzutnie rakietowe Nebelwerfer były niezwykle skuteczne i często nie pozostawiały szans na ucieczkę.

Nie przegap najważniejszych wiadomości!

Obserwuj Miejskiego Reportera na Google News

- Reklama -
- Reklama -
- Reklama -

Podobne artykuły