Na początku stycznia pracownicy jednego z biurowców na Dolnym Mokotowie dostrzegli, że są ostrzeliwani z budynku naprzeciwko.
Pierwsze dziury w szybach pojawiły się u nich na początku stycznia. Pracownicy dostrzegli je po Święcie Trzech Króli. W oknach budynku przy skrzyżowaniu ulic Czerniakowskiej i Chełmskiej było widać pęknięte szyby z typowymi przestrzelinami dla broni pneumatycznej. Uszkodzone zostały jednak tylko szyby zewnętrzne, zaś szyby wewnętrzne pozostały nienaruszone.
Zdarzenie zostało zgłoszone na policję, ale przyczyna oraz sprawcy pozostawali całkowicie anonimowi. Po pewnym czasie, pracownicy budynku zauważyli, podejrzanie zachowujące się osoby w jednym z mieszkań z bloku naprzeciwko.
Szybko wyszło na jaw, że w mieszkaniu tym znajdują się mężczyźni i z nieznanych pobudek używają przedmiotu przypominającego broń celując z balkonu właśnie w fasadę i okna budynku naprzeciwko. Pojawiły się kolejne przestrzeliny na szybach. Łącznie zostało uszkodzonych około 10 okien. Pracownicy nagrali te osoby w trakcie oddawania strzałów a nagrania przekazali policji. Kilka dni później na miejscu pod wskazanym adresem potencjalnych sprawców pojawili się policjanci, lecz nikogo nie zastali. Nie udało się także zajrzeć do mieszkania z balkonu powyżej.
Jak dowiadujemy się od kom. Małgorzaty Wersockiej z Wydziału Komunikacji Społecznej Komendy Stołecznej Policji, takie zgłoszenie wpłynęło do policji a w tej sprawie nadal prowadzone jest dochodzenie.
Wczoraj, poinformowaliśmy Was o zdarzeniu, w którym nieznana osoba oddała strzały z broni pneumatycznej w kierunku kierowcy autobusu właśnie na ulicy Chełmskiej, kilkaset metrów dalej. Ze względu na bliską lokalizację tych dwóch zdarzeń nasuwa się oczywiste pytanie czy te dwa zdarzenia mogą być ze sobą powiązane, czy była to ta sama osoba?
