Podczas wczorajszej przejażdżki motocyklem Yamaha na Alei Solidarności, 46‑letnia pasażerka zginęła po uderzeniu w drzewo. Kierujący w ciężkim stanie trafił do szpitala, trwa wyjaśnianie przyczyn zdarzenia, w tym ewentualnego braku prawa jazdy i używania telefonu w trakcie jazdy.
Wczoraj, 3 lipca o godzinie 19, w Alei Solidarności doszło do tragicznego wypadku z udziałem motocykla Yamaha. 47‑letni mężczyzna i jego 46‑letnia partnerka wybrali się na przejażdżkę, jednośladem pożyczonym od kolegi. Jadąc Aleją Solidarności, motocyklista z nieustalonych jeszcze przyczyn stracił panowanie nad maszyną i uderzył w drzewo. Świadkowie twierdzą, że jedna z osób korzystała z telefonu komórkowego podczas jazdy, co miało być bezpośrednią przyczyną utraty kontroli nad pojazdem.





Po przewrotce pojazdu pasażerka uderzyła ciałem w młodą topolę. Natychmiast podjęto resuscytację na miejscu, a następnie trafiła do szpitala. Niestety, mimo wysiłków służb medycznych, stwierdzono jej zgon. Kierujący motocyklem został przewieziony w stanie bardzo ciężkim i pozostaje hospitalizowany. Od mężczyzny pobrano krew do badań toksykologicznych. Według relacji jednego ze świadków, kierowca prawdopodobnie nie posiadał uprawnień do prowadzenia motocykla – ta informacja czeka na weryfikację przez policję.

W mieszkaniu pary pozostała dwójka nastoletnich dzieci. Zostały one wstępnie przekazane pod opiekę rodziny, a o ich dalszym losie zadecyduje sąd rodzinny.
To kolejny wypadek śmiertelny z jednośladem w ciągu ostatniej doby w garnizonie stołecznym.