Szokujące zdarzenie w gminie Góra Kalwaria. Do powalonego przy Wiśle drzewa, właściciel przyczepił łańcuchem psa i oddalił się, skazując zwierzę na śmierć w męczarniach. Porzuconego psa usłyszał przechodzień i wezwał służby.
Do interwencji strażaków doszło w dniu dzisiejszym. W gminie Góra Kalwaria, w pobliżu miejscowości Podłęcze (pow. piaseczyński), strażacy zostali wezwani do pomocy uwięzionemu psu, który nie był w stanie sam się wydostać. Jednak to co zastali na miejscu, zaszokowało wszystkich ratowników.
Nad Wisłą, w pobliżu miejscowości Podłęcze, przechadzała się osoba, chce pozostać anonimowa. W pewnym momencie, usłyszała piszczenie i skomlenie jakiegoś zwierzęcia. Po szybkim przeszukaniu, okazało się, że dźwięki te wydawał pies, znajdujący się w zagłębieniu przy samej rzece. Dojście samemu, do uwięzionego zwierzaka wydawało się trudne i niebezpieczne, dlatego osoba wezwała na pomoc służby ratunkowe.
Po przybyciu na miejsce, strażacy zastali w głębokim dole, tuż przy Wiśle przywiązanego łańcuchem do powalonego drzewa psa. Czworonóg był wystraszony, piszczał i skomlał. Ratownicy zeszli na dół i oswobodzili przerażone zwierzę. To jednak, tuż po uratowaniu uciekło. Prawdopodobnie pies nie był jeszcze osłabiony i musiał zostać uwięziony przez właściciela stosunkowo niedawno. Miejsce pozostawienia nie było też wybrane przypadkowo. Pies był porzucony przy wysokiej skarpie, praktycznie znajdował się w wodzie i był ciężki do zauważenia jeśli obserwator nie był odpowiednio blisko.
Być może poznajecie to zwierzę? Być może znacie jego właściciela? Jeśli tak, to odezwijcie się w komentarzu lub wiadomości prywatnej a my postaramy się, aby informacja o tym dotarła do odpowiednich organów. Nie pozwólcie, aby człowiek, który skazał swojego psa na śmierć z wyczerpania, głodu lub przez utonięcie pozostawał bezkarny. To zdarzenie to kolejny przykład, jak okrutni i bezwzględni potrafią być ludzie wobec swoich zwierząt.