Prezydent Donald Trump zapowiadał zaostrzenie polityki antyimigracyjnej. Na Polaków w USA padł blady strach

Miejski Reporter
Miejski Reporterhttp://miejskireporter.pl
Wydarzenia, wypadki, pożary i inne informacje z życia Warszawy oraz bliższych i dalszych okolic.
Interwencje
- Reklama -

Donald Trump zapowiedział, że już w pierwszych godzinach swojej prezydentury rozpocznie masowe deportacje obcokrajowców, w tym nielegalnie przebywających w USA, Polaków.

Polacy przebywający w Stanach Zjednoczonych, zarówno legalnie, jak i nielegalnie, mieli różnorodne obawy po objęciu prezydentury przez Donalda Trumpa. Jego twarda retoryka dotycząca imigracji, zapowiedzi zaostrzenia kontroli granicznej oraz wprowadzenie surowszych przepisów migracyjnych wywołały niepokój wśród wielu społeczności imigranckich, w tym Polaków. Poniżej najważniejsze z nich.

Fot. Donald Trump

Czego obawiają się Polacy w USA?

Największym źródłem strachu wśród Polaków przebywających w USA zwłaszcza nielegalnie były zapowiedzi masowych deportacji osób, które nie mają odpowiednich dokumentów pobytowych. Trump deklarował, że jego administracja skupi się na „usuwaniu” nielegalnych imigrantów, szczególnie tych, którzy mieli na koncie wykroczenia lub przestępstwa. Wielu Polaków, którzy przebywali w Stanach od lat, obawiało się, że nawet drobne przewinienia, takie jak jazda bez ważnego prawa jazdy, mogą prowadzić do aresztowania i deportacji.

Wielu Polaków obawiało się, że administracja Trumpa zaostrzy wymagania wizowe, co utrudni odwiedzanie bliskich w Polsce czy regularne odnawianie wiz. Chociaż Polska w 2019 roku dołączyła do Programu Ruchu Bezwizowego, w czasie prezydentury Trumpa te zmiany jeszcze nie obowiązywały, a napięcia w polityce migracyjnej budziły obawy o przyszłe restrykcje.

Dla Polaków, którzy założyli rodziny w USA, szczególnie trudne były doniesienia o polityce rozdzielania rodzin na granicy. Wielu obawiało się, że agresywniejsze działania służb imigracyjnych mogą prowadzić do rozłąki z dziećmi, które często były obywatelami USA. Dodatkowo, strach przed kontrolami w szkołach, miejscach pracy czy podczas wizyt w urzędach paraliżował codzienne życie.

Trump wielokrotnie podkreślał, że nielegalni imigranci „odbierają” miejsca pracy obywatelom USA. Choć Polacy znani są z pracowitości i przedsiębiorczości, wiele osób obawiało się, że takie podejście wzmocni negatywne stereotypy wobec imigrantów i może prowadzić do większej dyskryminacji w miejscach pracy.

Retoryka Trumpa dotycząca imigracji przyczyniła się do wzrostu niechęci wobec obcokrajowców w niektórych środowiskach. Polacy, choć często nie są pierwszą grupą kojarzoną z nielegalną imigracją, również doświadczali ksenofobicznych zachowań i obawiali się, że ich pochodzenie stanie się przeszkodą w codziennym funkcjonowaniu.

Osoby przebywające w USA nielegalnie obawiały się, że w przypadku problemów, takich jak wypadki w pracy czy przemoc, będą bały się zgłosić to odpowiednim służbom w obawie przed deportacją. Taka sytuacja prowadziła do poczucia bezbronności i wykluczenia społecznego.

Donald Trump. Pierwsza kadencja (2017-2021)

Administracja Donalda Trumpa podczas swojej kadencji (2017–2021) miała szerokie możliwości zaostrzenia polityki antyimigracyjnej, korzystając z instrumentów legislacyjnych, wykonawczych i administracyjnych.

Prezydent mógł wydawać dekrety, które bezpośrednio wpływały na politykę imigracyjną, jak np. tzw. „Muslim Ban” ograniczający wjazd obywatelom niektórych krajów o większości muzułmańskiej. Takie działania pozwalały na szybkie wprowadzanie zmian bez potrzeby uzyskiwania zgody Kongresu. Administracja mogła zaostrzać kryteria przyznawania wiz, ograniczać programy, takie jak H-1B (dla wykwalifikowanych pracowników), czy zmieniać procedury azylowe. Przykładem było wprowadzenie zasady „public charge,” która utrudniała uzyskanie zielonej karty osobom korzystającym z pomocy publicznej. Administracja rządowa drastycznie obniżyła limity przyjęć uchodźców (z 110 tys. w 2017 r. do 15 tys. w 2021 r.), co ograniczyło napływ osób ubiegających się o ochronę międzynarodową. Jednak sztandarowym programem była budowa muru na granicy z Meksykiem, choć jego realizacja napotkała ograniczenia finansowe i prawne. Dodatkowo zwiększono liczbę zatrzymań i deportacji poprzez wzmacnianie działalności służb U.S. Immigration oraz Customs Enforcement (ICE) oraz Border Patrol. Drastycznie obniżono także limity przyjęć uchodźców (z 110 tys. w 2017 r. do 15 tys. w 2021 r.), co ograniczyło napływ osób ubiegających się o ochronę międzynarodową. Prezydent Trump próbował także zakończyć program DACA (Deferred Action for Childhood Arrivals), chroniący młodych imigrantów przybyłych do USA jako dzieci. Choć działania te zostały częściowo zablokowane przez sądy, pokazały determinację administracji w ograniczaniu migracji.
Prowadzona wówczas polityka, nie wskazywała ujemnych skutków dla gospodarki USA, między innymi tego, że młodzi imigranci przyczyniają się do zwiększenia liczby ludności w wieku produkcyjnym, co wspiera gospodarkę w długim okresie. Ponadto młodzi ludzie z pomysłami w sektorze technologicznym prowadzą start-upy w różnych obszarach, a restrykcje mogły zniechęcić talenty do osiedlania się w USA, co w dłuższym czasie wpłynęłoby na konkurencyjność kraju na globalnym rynku. A co najważniejsze, imigranci, zarówno legalni, jak i nielegalni, płacą podatki (w tym podatki dochodowe, od sprzedaży i nieruchomości). Ograniczenie ich liczby zmniejsza bazę podatkową, co wpływa na budżet państwa.

Donald Trump i kadencja 2025 +

Rozpoczęta w 2025 roku, będzie miała szerokie możliwości w zakresie zaostrzenia polityki antyimigracyjnej, zwłaszcza, kiedy prezydent elekt będzie działał według prawników interpretujących prawo według jego woli. Kluczowe aspekty, które mogą wpłynąć na decyzje administracji, uwzględniając zarówno potencjalne działania, jak i ich koszty oraz skutki dla gospodarki USA to: zmiany w systemie wizowym, wzmocnienie w systemie kontroli granicznych oraz zwiększenie egzekwowania prawa wewnętrznego poprzez wzmocnienie działań agencji takich jak ICE (Immigration and Customs Enforcement), odpowiadających za deportacje i kontrolę wewnętrzną. Za tym idzie także represja wobec własnych obywateli poprzez zwiększenie sankcji wobec pracodawców zatrudniających nielegalnych imigrantów. Dalej dochodzą propozycje ustaw ograniczających prawo do obywatelstwa z urodzenia („birthright citizenship”) oraz próby ograniczenia możliwości łączenia rodzin imigrantów, co zmniejszyłoby napływ nowych migrantów.
Zaostrzenie polityki antyimigracyjnej wiąże się z wieloma kosztami, zarówno bezpośrednimi, jak i pośrednimi. Budowa i utrzymanie barier granicznych oraz nowe inwestycje technologiczne to miliardy dolarów. Tak samo jak zwiększenie liczby funkcjonariuszy agencji federalnych i ich operacji wymaga dodatkowych środków z budżetu państwa.
Kosztem dla gospodarki USA liczonym także z mld. dolarów jest niedobór siły roboczej, wypchnięcie milionów migrantów wpłynie na sektory gospodarki, które tradycyjnie korzystają z ich pracy, takich jak rolnictwo, budownictwo, gastronomia czy opieka nad osobami starszymi.Tym samym, mniejsza liczba pracowników może prowadzić do wzrostu wynagrodzeń, co obciąży przedsiębiorstwa.
Zmniejszona ilość ludzi na danym obszarze spowoduje zmniejszenie potrzeb na zasoby. Migranci, zarówno legalni, jak i nielegalni, stanowią istotną grupę konsumentów, a ich brak może osłabić popyt wewnętrzny USA. Administracja Trumpa ma szerokie możliwości zaostrzenia polityki antyimigracyjnej, ale każda decyzja wiąże się z kosztami finansowymi, społecznymi i gospodarczymi. Skuteczność tych działań będzie zależeć od zdolności do zrównoważenia celów politycznych z potrzebami gospodarki i ograniczeniami prawnymi.

Zapewnienia administracji z Polski

Zapowiedzi Donalda Trumpa nie umknęły uwadze Polskiej administracji. W tej sprawie wypowiedział się chociażby premier Donald Tusk. Podkreślił, że konsulaty i służby są gotowe do pomocy wszystkim Polakom pracującym i przebywającym w USA, „z różnym poziomem legalności”. Przekazał także, że każdy Polak chcący powrócić do kraju będzie „serdecznie przywitany”.
„Być może nie ma żadnych powodów do niepokoju, ale chcę was zapewnić, że Polska będzie dobrze przygotowana do każdej sytuacji. Tak od serca; każda Polka i każdy Polak będą serdecznie witani w kraju. Tu każdy znajdzie swoją Amerykę, przez ostatnie lata wiele się zmieniło. Każdy, kto chce pracować, kto wierzy we własną przyszłość, znajdzie tu swoje miejsce” powiedział Donald Tusk. Przekazał także: „Poprosiłem ministra spraw zagranicznych, aby przygotować nasze konsulaty i placówki działające na terenie Stanów Zjednoczonych, by były przygotowane do ewentualnych konsekwencji tych decyzji w odniesieniu do Polaków pracujących i przebywających w USA”. W podobnym tonie na mediach społecznościowych wypowiedział się Minister Spraw Zagranicznych, Radosław Sikorski. „Rodaków mieszkających za granicą, którym skończyła się ważność paszportu, zapraszamy do uzyskiwania nowych dokumentów. W USA ustanawiamy dodatkowe dyżury konsularne także poza budynkami konsulatów. Warto to zrobić także po to, aby móc zagłosować w wyborach na Prezydenta RP.”

Podsumowując, prezydentura Donalda Trumpa była dla wielu Polaków w USA czasem niepewności i strachu. Choć Polonia amerykańska jest różnorodna, a jej część mocno wspierała Trumpa za jego konserwatywne podejście, grupa przebywająca w USA nielegalnie żyła w cieniu strachu przed utratą stabilności, rodzin i życia, które zbudowali na obczyźnie. Polska administracja uspakaja jednak, że jest gotowa na działania mogące zaszkodzić życiu naszych rodaków na obczyźnie i w każdej sytuacji jest im w stanie pomóc.

Nie przegap najważniejszych wiadomości!

Obserwuj Miejskiego Reportera na Google News

- Reklama -
- Reklama -
- Reklama -

Podobne artykuły