Prywatne pakiety kontra rzeczywistość – komu służy abonament, a komu szybka kasa

Interwencje

Masz abonament, a i tak czekasz? Płacący „z ulicy” wchodzą szybciej, VIP-y – od ręki. Prywatna opieka coraz bardziej przypomina amerykańską: liczy się pakiet i gotowość do dopłaty.

Prywatne pakiety medyczne miały skracać drogę do lekarza, a coraz częściej ją wydłużają. Z ustaleń redakcji wynika, że pacjenci „z ulicy” – płacący za pojedynczą wizytę lub badanie – bywają obsługiwani szybciej niż osoby z abonamentem. Na dostępności zyskują pacjenci komercyjni i klienci ze statusem VIP, tracą standardowi abonenci. W tle są niedobory lekarzy, szturm na badania po pandemii i polityka rezerwowania terminów pod sprzedaż usług.

Nowoczesny szpital z przeszkloną fasadą otoczony zielonym terenem i drzewami, z widocznymi samochodami na parkingu.
fot. Andrzej Błaszczak/ Wikimedia Commons

Prywatny sektor zdrowia w Polsce – obejmujący duże sieci medyczne i abonamenty pracownicze – od dłuższego czasu zmaga się z problemami dotąd kojarzonymi głównie z systemem publicznym: wydłużającymi się kolejkami, odwoływaniem wizyt i trudnym dostępem do badań. Jak opisał money.pl, pacjenci z aktywnymi pakietami skarżą się, że na rezonans, tomografię czy wizytę u specjalisty czekają miesiącami, podczas gdy płacąc za usługę poza abonamentem, znajdują szybkie terminy. W relacjach przytoczonych przez redakcję pojawia się przypadek przedsiębiorcy posiadającego pakiet w jednej z sieci – kiedy spóźnił się z opłatą, nagle okazało się, że badanie „może wykonać w każdej chwili”, o ile zapłaci komercyjnie.

Kulisy pracy infolinii i umawiania wizyt opisuje anonimowy pracownik jednej z sieci. Zwraca uwagę na politykę różnicowania dostępu: „Istnieje wyraźne rozgraniczenie na pacjentów…”. Wyjaśnia, że na liście dostępnych terminów zdarza się widzieć nawet kilkanaście wolnych miejsc, ale „nie możemy ich zaproponować pacjentowi z abonamentem”. Priorytet mają osoby opłacające wizytę poza pakietem, co prowadzi do napięć, zwłaszcza gdy w jednej rodzinie jedna osoba ma abonament, a druga nie.

Opisane są też sytuacje, w których długie oczekiwanie kończy się odwołaniem wizyty – na przykład z powodu nagłej nieobecności lekarza – a kolejne najbliższe terminy oferowane są dopiero za kilka miesięcy. Dodatkowo pracownik wskazuje, że realnie liczy się rodzaj i poziom pakietu. W jego relacji statusy VIP i Super VIP zapewniają uprzywilejowany dostęp – w przypadkach pilnych „w tym samym dniu” – podczas gdy klienci ze standardowym, szerokim zakresem usług, ale bez wysokiego statusu, napotykają największe bariery. Lepszą dostępność mają też osoby, które w ramach abonamentu część wizyt realizują ze współpłatnością (płatne, ale ze zniżką).

Istotnym elementem jest „standard dostępności” – zapis w umowach określający maksymalny czas realizacji danej usługi w abonamencie. Według rozmówcy, jeśli pacjent się na ten zapis nie powoła, „nam nie wolno o tym przypominać”. Oznacza to, że formalnie abonent ma określone gwarancje, jednak w praktyce musi samodzielnie egzekwować warunki umowy.

W tle pojawiają się przyczyny systemowe, które przedstawiciele sieci – według ustaleń money.pl – podnoszą nieoficjalnie: brak lekarzy, kumulacja potrzeb zdrowotnych po pandemii oraz rosnący popyt na kosztochłonne badania obrazowe. Sieci sygnalizują konieczność podnoszenia cen, co dodatkowo wzmacnia bodźce do uprzywilejowania pacjentów płacących jednorazowo i klientów najwyższych pakietów.

Czy to przypomina rozwiązania znane z USA?

W opisywanym mechanizmie widoczne są podobieństwa do amerykańskiego modelu komercyjnego: segmentacja klientów według statusu pakietu (VIP vs. standard), priorytet dla świadczeń opłacanych poza planem (out-of-pocket) i lepsza dostępność w usługach concierge. Formalne gwarancje w umowach (odpowiednik „standardu dostępności”) istnieją, ale realny czas dostępu zależy od poziomu planu i gotowości do dopłat. Różni się skala i kontekst systemowy – w Polsce prywatne abonamenty częściej funkcjonują jako dodatek pracowniczy do publicznego systemu, natomiast w USA prywatne ubezpieczenia są podstawowym mechanizmem finansowania opieki – jednak logika priorytetyzacji według wartości koszyka i możliwości dopłaty jest porównywalna.

Z zebranych wyłania się obraz rynku, na którym rosnące ograniczenia podaży (kadry, grafiki, sezonowe absencje) są „zarządzane” przez selektywny dostęp: płatne wizyty i klienci premium mają pierwszeństwo. Abonament nadal daje korzyści organizacyjne i finansowe, ale nie zawsze przekłada się na szybki termin – zwłaszcza przy badaniach wysokokosztowych i w popularnych specjalizacjach. To wewnętrzne reguły sieci – niewidoczne dla abonenta – decydują, czy wolny termin trafi do pacjenta z pakietem, czy do klienta komercyjnego.

Wspólnie budujmy niezależne media!

Każdy, nawet najmniejszy wkład finansowy, pozwala nam na rozwój oraz podnoszenie jakości naszych materiałów. Dziękujemy!

Podobne artykuły