W nocy z 19 na 20 sierpnia w miejscowości Osiny w powiecie łukowskim (woj. lubelskie) doszło do rozbicia drona. Huk i fala uderzeniowa były na tyle silne, że w kilku pobliskich domach wypadły szyby. Na polu kukurydzy, gdzie doszło do zdarzenia, odnaleziono rozrzucone, nadpalone fragmenty metalowe i plastikowe.
Na miejsce skierowano policję, wojsko oraz prokuraturę. Teren został zabezpieczony i przebadany przez biegłych, w tym żandarmerię wojskową. Wykonano m.in. skan 3D miejsca zdarzenia.
Według wstępnych ustaleń Prokuratury Okręgowej w Lublinie obiekt najprawdopodobniej był wojskowym dronem, który uległ zniszczeniu w wyniku działania materiałów wybuchowych. Śledczy wykluczyli, aby był to dron cywilny lub przemytniczy.
Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych poinformowało jednak, że nie zarejestrowano naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej. W komunikacie podkreślono, że odnaleziony element mógł być częścią starego silnika ze śmigłem.

Równocześnie w mediach pojawiły się informacje, że mógł to być rosyjski dron bojowy typu Shahed-136 lub Shahed-131, wykorzystywany przez Rosję w atakach na Ukrainę. Takie doniesienia pojawiły się w rozmowach z dyplomatami i były komentowane przez agencję Reuters.
Minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz potwierdził, że analizowane są różne scenariusze, w tym także sabotaż. Zaznaczył jednak, że ostateczne wnioski będą możliwe dopiero po zakończeniu prac ekspertów. Podczas konferencji prasowej potwierdził, że jest to rosyjski dron.
W Osinach w pow. łukowskim, ok 100 km od mojego domu spadło coś z nieba w pole kukurydzy. Od wybuchu wypadły wszystkie szyby w pobliskich domach.
— Olanta ‼️☝️ (@alojjola) August 20, 2025
Ale co tam! Nikt nic nie wie. Nikt nie pilnuje Polski, rząd nieudaczników ‼️
Może lepiej modlić się niż płacić podatki?#Osiny… pic.twitter.com/89RoyZm8u4
Eksperci wojskowi wskazują, że incydent w Osinach jest nietypowy, ponieważ do Polski miałby przedostać się pojedynczy dron bez wcześniejszego wykrycia. Zwracają uwagę, że może to świadczyć zarówno o błędzie konstrukcyjnym, jak i o innych okolicznościach, które nie zostały jeszcze ustalone.
Śledztwo w tej sprawie prowadzi prokuratura. Wszyscy zaznaczają, że dron rozbił się zaledwie 130 kilometrów od Warszawy.