W nocy z piątku na sobotę (22/23 sierpnia 2025 r.) na stacji hydrologicznej Warszawa–Bulwary zanotowano 10 cm – najniższy w historii pomiarów stan Wisły w stolicy. IMGW potwierdza, że pierwszy raz poziom 10 cm odnotowano w piątek, 22 sierpnia, o godzinie 20.00, a w kolejnych godzinach minimum się utrzymało.
Na odcinku stołecznym Wisła od wielu tygodni konsekwentnie traci wodę. W pierwszych dniach lipca padały już kolejne „dołki”: 5 lipca wodowskaz wskazał 15 cm, 6 lipca – 13 cm, a 8 lipca – 11 cm. Minionej doby rekord został zdecydowanie pogłębiony do 10 cm na stacji Warszawa–Bulwary.

Według IMGW niski stan Wisły w Warszawie to skutek długotrwałego niedoboru opadów i wysokich temperatur, co przekłada się na rozległą suszę hydrologiczną. Instytut raportuje jednocześnie, że poniżej minimum okresowego utrzymują się poziomy wód na wielu rzekach w kraju. Prognozy wskazują, że wyjątkowo niski stan wody w Wiśle w rejonie Warszawy utrzyma się co najmniej do poniedziałku, 25 sierpnia.



Skutki w stolicy są odczuwalne w transporcie wodnym. Z powodu zbyt niskiego poziomu rzeki 12 sierpnia do odwołania wstrzymano kursowanie miejskich promów na trasach: Cypel Czerniakowski – Saska Kępa („Słonka”), most Poniatowskiego – Stadion Narodowy („Pliszka”) oraz Podzamcze Fontanny – ZOO („Wilga”). Żegluga rekreacyjna jest ograniczona, a na odsłoniętych łachach pojawiają się rozległe mielizny. Służby i hydrolodzy podkreślają, by nie próbować przechodzić przez koryto rzeki – dno jest niejednorodne, miejscami występują głębokie zapadliska i nagłe uskoki.





Dla porównania, normą dla wodowskazu przy Bulwarach jest ok. 230 cm, a najwyższy stan zanotowany w historii pomiarów w Warszawie wyniósł 773 cm w lipcu 1960 r. – te dane przypominały w ostatnich dniach redakcje analizujące odczyty IMGW. Stołeczne wodociągi zapewniały wcześniej, że niski stan Wisły nie powoduje obecnie zakłóceń w dostawach wody; spółka monitoruje sytuację i utrzymuje gotowość technologiczną.
Sytuacja na Wiśle pozostaje dynamiczna i zależna od pogody. IMGW zapowiada, że poprawa poziomu rzeki wymagałaby długotrwałych, rozłożonych w czasie opadów w zlewni, których – według najnowszych prognoz – w najbliższych dniach nadal będzie niewiele.