Po wtorkowym wypadku na rondzie Charles’a de Gaulle’a motornicza z tramwaju linii 7 zakwestionowała stan techniczny pojazdu wskazując możliwą usterkę. Co się stało?
We wtorek rano, około 7:45, na rondzie Charles’a de Gaulle’a w Śródmieściu Warszawy doszło do poważnego zderzenia dwóch tramwajów na przystanku Muzeum Narodowe 06. Motornicza tramwaju linii 7 najechała na stojący na przystanku tramwaj linii 9. W wypadku poszkodowanych zostało 18 osób, w tym dzieci. Na miejscu pracowali strażacy, zespoły ratownictwa medycznego, policja i nadzór ruchu. Ruch tramwajowy w kierunku Placu Zawiszy został całkowicie wstrzymany, a tramwaje kierowane były na objazd przez most Śląsko-Dąbrowski. Trwa ustalanie przyczyn wypadku.



Jeszcze przed zakończeniem akcji ratowniczej, motornicza tramwaju zakwestionowała jego stan techniczny, wskazując na uszkodzenie jednego z kluczowych elementów tuż przed zderzeniem, ale o tym za chwilę. Bezpośrednio po zakończeniu akcji ratunkowej do pracy przystąpili policjanci z sekcji wypadkowej warszawskiej drogówki. Po dokonaniu oględzin, pomiarów, zdjęć miejsca zdarzenia i uszkodzeń, na miejscu w ciągu Alei Jerozolimskich przeprowadzono badanie układu hamowania zwłaszcza, hamowania awaryjnego. Hamowanie awaryjne z kabiny motorniczego można uruchomić w dwóch miejscach. Pierwsze, to przycisk na pulpicie hamowania awaryjnego. Drugie to znajdujący się pod stopą tzw. „czuwak”. Jest to przycisk lub pedał pod stopą, który musi być cały czas wciśnięty aby tramwaj jechał. W przypadku zasłabnięcia motorniczego lub innego powodu puszczenia tego przycisku tramwaj awaryjnie hamuje. Jak się okazuje oba wyzwalacze hamowania awaryjnego były sprawne, ale dziś przed zderzeniem żaden z nich nie został użyty. Zatem co się mogło stać?



Za kwestionowanym przez motorniczą stanem technicznym tramwaju stoi awaria urządzenia, które zamontowane jest w jej kabinie i nazywa się „nastawnik jazdy”. To jest coś jak pedał gazu i hamulca w jednym. Wychylenie dźwigni w jedną stronę powoduje, że tramwaj przyspiesza, w drugą zaś stronę powoduje, że tramwaj zwalnia. Jest to podstawowy hamulec tramwaju wykorzystywany przez motorniczych w trakcie jazdy. W tym konkretnym wypadku, tuż przed najechaniem na tył 9ki ta dźwignia w tramwaju linii 7 prawdopodobnie się urwała pozbawiając motorniczą podstawowego hamulca. Jak potwierdziliśmy w kilku niezależnych od siebie źródłach, w trakcie oględzin okazało się, że dźwignia przemieszczała się luźno, co może sugerować, że gdzieś między nią a mechanizmem „nastawnika jazdy” doszło do usterki.



Wyobraźmy sobie analogiczną sytuację w samochodzie. W trakcie jazdy naciskacie na pedał hamulca a okazuje się, że w skutek pęknięcia przewodu hamulcowego jesteście pozbawieni podstawowego układu służącego do zatrzymania pojazdu. Oczywiście, można hamować silnikiem, można używać hamulca ręcznego. Ale na analizę sytuacji i reakcję potrzeba czasu, a tego może brakować w sytuacji, kiedy taka awaria zaskoczy kierującego a działanie układu jest potrzebne tu i teraz. Dlaczego nie został użyty hamulec awaryjny? Czy działo się to tak szybko, że nie było czasu na prawidłową ocenę i reakcję, po tym jak motorniczą zaskoczyła urwana dźwignia hamulca podstawowego? Wystarczyło tylko podnieść stopę z „czuwaka” a tramwaj awaryjnie by zahamował. Dokładne przyczyny zdarzenia ustali w swoim dochodzeniu policja.