“Z Gdańska do Warszawy dojechaliśmy w 19 godzin.” Relacja czytelniczki z paraliżu na S7

Sowa
Sowahttp://miejskireporter.pl
Wydarzenia, wypadki, pożary i inne informacje z życia Warszawy oraz bliższych i dalszych okolic.
Interwencje

Noc drogowego paraliżu na trasie S7 zakończyła się dla części kierowców dopiero po południu 31 grudnia 2025 roku – na odcinku w rejonie Mławy ruch w kierunku Warszawy miejscami stanął na wiele godzin, a w zatorze utknęły nawet pługopiaskarki.

Z relacji kierowców wynika, że trudna sytuacja na S7 utrzymywała się od wieczora 30 grudnia, po przejściu intensywnych opadów śniegu przez północ kraju. Na północnym Mazowszu, w rejonie Mławy, problemem były jednocześnie oblodzenie, nawiewany na jezdnię śnieg oraz ciężarówki, które nie mogły ruszyć na śliskich odcinkach i blokowały przejazd. Według wpisu w serwisie informacji drogowej GDDKiA odnotowano w tym rejonie utrudnienie polegające na zablokowaniu prawej jezdni na odcinku S7 Uniszki – Strzegowo w czasie od 30 grudnia (22:30) do 31 grudnia (03:00).

Skalę opadów w rejonie Mławy potwierdzają dane meteorologiczne przytaczane w zestawieniach dotyczących pokrywy śnieżnej – dla stacji Mława wskazywano 57 cm pokrywy śnieżnej, w tym 53 cm świeżo spadłego śniegu (stan na 31 grudnia). W przekazach kierowców dominowały informacje o miejscowych zamieciach, niskiej widoczności i szybkim zasypywaniu przestrzeni między pojazdami.

„Piaskarka razem z nami w korku”

Jedną z relacji przesłała do redakcji Czytelniczka, opisując wielogodzinny przejazd z Gdańska do Warszawy. Jak przekazała, wyjazd nastąpił o 19:00, a po kilkunastu godzinach podróży – naprzemiennie jazdy i stania – kolumna pojazdów wciąż znajdowała się „pod Mławą”. Około 10:00 następnego dnia relacjonowała, że kierowcy zaczęli wyłączać silniki, by oszczędzać paliwo, a jednocześnie nie mieli realnej możliwości zjazdu na stację: według jej opisu pług, odśnieżając jezdnię, usypał przy wjeździe wysoką zaspę.

W tej samej korespondencji pojawia się wątek działań porządkowych w zatorze. Czytelniczka relacjonowała, że policjanci kierowali pojazdy na prawy pas, jednak część aut – po zjechaniu na prawą stronę – próbowała wracać na lewy pas „za policję”, co miało dodatkowo zablokować przejazd. W efekcie w korku utknęła także pługopiaskarka, która – według relacji – stała w miejscu około pół godziny, ponieważ kierowcy nie zjeżdżali na prawy pas, gdzie stały ciężarówki.

W rozmowach prowadzonych w zatorze kierowcy mieli zgłaszać brak bieżących komunikatów i ograniczoną obecność służb na miejscu. Czytelniczka informowała, że dzwoniła pod numer 112 i otrzymała odpowiedź, iż trasa jest blokowana przez ciężarówki. W jej relacji pojawia się również dysonans między sytuacją obserwowaną w terenie a informacjami przekazywanymi przez część rozmówców: „Policja twierdzi, że ruch płynnie się odbywa” – pisała, dodając, że w rzeczywistości zator nie przesuwał się.

Pomoc doraźna i próby udrażniania przejazdu

W przekazanych wiadomościach pojawiają się sygnały o doraźnej pomocy. Na wcześniejszym odcinku trasy – jeszcze w województwie warmińsko-mazurskim – kierowcy mieli otrzymać od policjantki wodę mineralną. W rejonie Mławy w pewnym momencie na miejsce dojechać miała ochotnicza straż pożarna samochodem terenowym, przywożąc ciepłą herbatę i informując, że „coś się dzieje” w sprawie udrożnienia trasy.

Według relacji, wśród kierowców krążyła też informacja o kierowaniu do akcji cięższego sprzętu, który miał pomagać w wyciąganiu lub holowaniu ciężarówek blokujących przejazd. Nie wszyscy jednak zator opuścili w tym samym czasie. Czytelniczka poinformowała, że do Warszawy udało się dotrzeć około 14:11, a łączny czas przejazdu wyniósł 19 godzin. Jednocześnie wskazała, że „dużo aut za nami” miało zostać ponownie zablokowanych przez kolejne ciężarówki, a część kierowców nadal pozostawała w korku.

Kontekst zatorów na S7

Zatory na północnych odcinkach S7 pojawiały się już wcześniej – 30 grudnia kierowcy informowali o wielogodzinnych blokadach na Warmii i Mazurach, w tym w rejonie Rychnowa (gmina Grunwald, powiat ostródzki). Po publikacjach dotyczących tamtej sytuacji policja opublikowała apel do kierowców jadących w kierunku Warszawy o korzystanie z korytarza życia i poruszanie się nim ostrożnie pod nadzorem funkcjonariuszy.

W nocy z 30 na 31 grudnia część podróżnych, po wyjściu z zatorów w województwie warmińsko-mazurskim, natrafiła na kolejny – tym razem na północnym Mazowszu. W relacjach powtarzał się wspólny mianownik: intensywne opady, zaspy, śliska nawierzchnia i trudności ciężarówek z ruszaniem na oblodzonych odcinkach.

Wspólnie budujmy niezależne media!

Każdy, nawet najmniejszy wkład finansowy, pozwala nam na rozwój oraz podnoszenie jakości naszych materiałów. Dziękujemy!

Podobne artykuły