W Makowie Mazowieckim doszło do bulwersującej sytuacji: ciało 74-letniej kobiety przez ponad dwie godziny leżało przy altanie śmietnikowej, przykryte jedynie czarnym foliowym workiem, bez odpowiedniego zabezpieczenia i nadzoru. Miejsce to znajdowało się w pobliżu placu zabaw oraz bloków mieszkalnych, co wywołało oburzenie wśród mieszkańców i rodziny zmarłej.
8 marca 2025 roku w Makowie Mazowieckim przy ul. Mickiewicza 27 doszło do tragicznego zdarzenia. O godzinie 14:02 sąsiadka zauważyła siedzącą na fotelu w pobliżu śmietnika 74-letnią kobietę, z którą nie było kontaktu. Natychmiast wezwano karetkę pogotowia. Pomimo podjętej reanimacji, życia kobiety nie udało się uratować.
Po stwierdzeniu zgonu przez lekarza, ciało zostało przykryte foliowym workiem i pozostawione w miejscu zdarzenia. Według relacji rodziny i mieszkańców, zwłoki leżały niezabezpieczone przez około dwie godziny, co budziło niepokój i oburzenie. W pobliżu znajdował się plac zabaw, a miejsce było widoczne dla mieszkańców okolicznych bloków.

Wnuczka zmarłej wyraziła swoje oburzenie w mediach społecznościowych, podkreślając brak odpowiedniego zabezpieczenia ciała przed ewentualnym zbezczeszczeniem. Zwróciła uwagę na możliwość podejścia dzieci czy bezpańskich psów do niezabezpieczonych zwłok.
Dyrektor Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Makowie Mazowieckim, Jerzy Wielgolewski, wyjaśnił, że akcja ratunkowa trwała od 14:05 do 16:35. Po stwierdzeniu zgonu przez lekarza, ciało zostało przekazane rodzinie, która oczekiwała na przyjazd zakładu pogrzebowego. Zgodnie z procedurami, ratownicy medyczni nie są uprawnieni do transportu zwłok do prosektorium, które jest przeznaczone dla pacjentów zmarłych w szpitalu.
Policja została powiadomiona o zdarzeniu o godzinie 15:56. W tym czasie dostępne patrole były zaangażowane w inne interwencje, dlatego na miejsce skierowano funkcjonariuszy z Posterunku Policji w Różanie, oddalonego o 20 km od Makowa Mazowieckiego. Policjanci dotarli na miejsce o 16:40, gdzie zastali członków rodziny oraz świadka zdarzenia. Po okazaniu karty zgonu przez rodzinę, funkcjonariusze zabezpieczyli zwłoki do czasu przyjazdu zakładu pogrzebowego.
Burmistrz Makowa Mazowieckiego, Tadeusz Ciak, wyraził swoje poruszenie zaistniałą sytuacją, podkreślając, że jest ona dla niego niezrozumiała i oczekuje na wyjaśnienia.
Obecnie trwa analiza procedur i działań służb w celu wyjaśnienia okoliczności zdarzenia oraz uniknięcia podobnych sytuacji w przyszłości.