Powtórne zadymienie na stacji Racławicka, do którego doszło 2 lipca przed południem, uniemożliwiło przywrócenie pełnego ruchu metra M1. Na miejscu trwają intensywne działania straży pożarnej i ekipy technicznej, a pasażerowie muszą nadal korzystać z komunikacji zastępczej.
Około południa 2 lipca 2025 r. na stacji metra Racławicka ponownie pojawiło się zadymienie w pomieszczeniach technicznych – potwierdziły służby. Straż pożarna, początkowo w sile trzech zastępów a obecnie nawet 6 kontynuuje ciągłe poszukiwanie źródła dymu, który pojawił się po pożarze okablowania. Ze względu na ryzyko, prąd na stacji jest odcięty, trwa dokładne przeszukiwanie, oddymianie pomieszczeń i demontaż elementów które uległy spaleniu w nocy z poniedziałku na wtorek.



To kolejne znaczne komplikacje po nocnym pożarze kabli zasilających i sterujących ruchem, który sparaliżował całą pierwszą linię metra M1 na odcinku Świętokrzyska–Wilanowska. Uszkodzone przewody zmusiły operatorów do uruchomienia częściowego kursowania – pasażerowie poruszają się pętlami od Młocin do Dworca Gdańskiego oraz od Kabat do Wilanowskiej, a na odcinku wyłączonym z ruchu zorganizowano komunikację zastępczą.



Ratusz zapowiadał, że po zakończeniu testów ruch na całej linii, z wyłączeniem stacji Racławicka, może zostać przywrócony już po południu 2 lipca. Nowe zadymienie jednak przesunęło te plany – na obecnym etapie nikt nie jest w stanie przewidzieć, kiedy strażacy zakończą działania, ani kiedy metro wróci do pełnej sprawności. Prace techniczne trwają bez przerwy, a służby apelują o śledzenie komunikatów Metra Warszawskiego i ZTM.

Póki co, metro wciąż kursuje w dwóch pętlach.