Groźny incydent na torach pod Garwolinem i dwa sprzeczne komunikaty władz. W niedzielny poranek na linii kolejowej nr 7 w rejonie Życzyna w powiecie garwolińskim maszynista zauważył uszkodzony fragment torowiska i zatrzymał pociąg. Nikt nie został ranny, ale trwa intensywne wyjaśnianie, czy doszło do celowego zniszczenia infrastruktury kolejowej, a równolegle w przestrzeni publicznej pojawiły się rozbieżne oceny zdarzenia ze strony premiera i MSWiA.
Uszkodzone tory w powiecie garwolińskim
Do zdarzenia doszło w niedzielę, 16 listopada, po godz. 7:30 na linii kolejowej nr 7 Warszawa – Lublin – Dorohusk, na odcinku między Sobolewem a Życzynem, w rejonie stacji Mika w powiecie garwolińskim. Jak przekazała mazowiecka policja, o godz. 7:39 maszynista pociągu zgłosił telefonicznie nieprawidłowości w infrastrukturze kolejowej w tym rejonie. W chwili zdarzenia w składzie znajdowało się dwóch pasażerów oraz kilku członków obsługi, nikt nie odniósł obrażeń.
Według informacji przekazanych przez PKP Polskie Linie Kolejowe, wstępne oględziny wykazały uszkodzenie fragmentu szyny na jednym z torów. Zdarzenie miało miejsce na istotnym odcinku linii nr 7, uznawanej za jeden z kluczowych korytarzy kolejowych w kraju. Zarządca infrastruktury powołał specjalną komisję, która ma wyjaśnić okoliczności uszkodzenia toru.












Działania służb na miejscu
Po zgłoszeniu maszynisty ruch na linii został czasowo wstrzymany, a na miejsce skierowano policjantów, straż pożarną, służby techniczne zarządcy infrastruktury oraz inne wyspecjalizowane jednostki. Według naszych informacji pociąg zatrzymano przed uszkodzonym odcinkiem, a następnie ewakuowano dziewięć osób – pasażerów i członków obsługi – w bezpieczne miejsce poza torowiskiem.
Na miejscu pracują funkcjonariusze policji z powiatu garwolińskiego oraz technicy kryminalistyki, którzy zabezpieczają ślady i dokumentują uszkodzenia torów. Prokuratura wszczęła czynności w sprawie zniszczenia infrastruktury kolejowej. W działania włączyła się również Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, która ma ocenić ewentualny wątek sabotażu.
Według ustaleń z miejsca zdarzenia, w rejonie uszkodzonego toru pracują także specjalistyczne grupy Państwowej Straży Pożarnej, w tym zespół ratownictwa chemiczno–ekologicznego z JRG 6. Równolegle z czynnościami służb swoje prace przygotowuje zespół techniczny PKP PLK, który przystąpi do naprawy toru po zakończeniu działań śledczych.
Ruch kolejowy z ograniczeniami
Po wstępnym zabezpieczeniu miejsca zdarzenia i przeprowadzeniu pierwszych oględzin przywrócono przejazdy pociągów z ograniczeniami. Linia Warszawa – Lublin pozostaje przejezdna, jednak na odcinku między Sobolewem a Życzynem ruch odbywa się jednym torem. PKP PLK oraz przewoźnicy informują o możliwych opóźnieniach sięgających około 10 minut, punktowo także o skróceniu relacji wybranych pociągów.
Koleje Mazowieckie w komunikatach dotyczących linii R7 zaznaczyły, że część połączeń może kursować w zmienionej organizacji ruchu, w tym z możliwymi odwołaniami pojedynczych kursów lub zmianami relacji. Na miejscu przez cały czas obecne są służby kolejowe odpowiedzialne za bezpieczeństwo ruchu oraz koordynację przejazdów w rejonie uszkodzonego toru.
Dwa sprzeczne komunikaty: premier i MSWiA
Szczególny rezonans wzbudziły niedzielne komunikaty opublikowane w mediach społecznościowych przez przedstawicieli władz centralnych. “W sprawie zniszczenia fragmentu torowiska na trasie Dęblin-Warszawa jestem w stałym kontakcie z ministrem spraw wewnętrznych. Niewykluczone, że mamy do czynienia z aktem dywersji. Nikt nie został poszkodowany. Trwają czynności odpowiednich służb” – poinformował na portalu “X”, premier Donald Tusk.
W sprawie zniszczenia fragmentu torowiska na trasie Dęblin-Warszawa jestem w stałym kontakcie z ministrem spraw wewnętrznych. Niewykluczone, że mamy do czynienia z aktem dywersji. Nikt nie został poszkodowany. Trwają czynności odpowiednich służb.
— Donald Tusk (@donaldtusk) November 16, 2025
Równolegle w tym samym serwisie głos zabrała rzeczniczka Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji Karolina Gałecka. W swoim komunikacie przekazała, że “W temacie uszkodzenia torów w pow. garwolińskim informujemy: Sprawę bada Polska Policja i prokuratura. Na ten moment brak podstaw, by mówić o celowym działaniu osób trzecich. Apelujemy o rozwagę. Spekulacje mogą wywoływać niepotrzebne emocje i poczucie zagrożenia. Przekazujmy wyłącznie potwierdzone informacje“.
W temacie uszkodzenia torów w pow. garwolińskim informujemy:
— Karolina Gałecka (@K_Galecka) November 16, 2025
Sprawę bada @PolskaPolicja i prokuratura.
Na ten moment brak podstaw, by mówić o celowym działaniu osób trzecich.
Apelujemy o rozwagę. Spekulacje mogą wywoływać niepotrzebne emocje i poczucie zagrożenia.… pic.twitter.com/SZN3W3F2hy
Zestawienie tych dwóch wypowiedzi – z jednej strony sygnalizujących możliwość „aktu dywersji”, z drugiej tonujących nastroje i odrzucających na tym etapie przesądzanie o sabotażu – wywołało falę komentarzy i pytań o spójność komunikacji państwa w sytuacjach dotyczących infrastruktury krytycznej.
Inne publiczne wypowiedzi o zdarzeniu
Dyskusję zaogniły także mocne słowa starosty powiatu garwolińskiego Iwony Kurowskiej, która w jednym z wywiadów telewizyjnych określiła zdarzenie jako „akt dywersji” i mówiła o użyciu materiału wybuchowego. Tego typu stwierdzenia – choć szeroko przytaczane i komentowane.
Z kolei minister koordynator służb specjalnych, za pośrednictwem swojego rzecznika, zapewnił w rozmowach z mediami, że sprawa jest traktowana bardzo poważnie, ale na tym etapie nie przesądza się, co było przyczyną uszkodzenia toru. Podkreślono, że wszystkie możliwe scenariusze – od awarii technicznej po celowe działanie – są weryfikowane w toku postępowania.
Co jest pewne na tym etapie
Na obecnym etapie ustaleń pewne są jedynie podstawowe fakty: doszło do uszkodzenia fragmentu szyny na strategicznej linii kolejowej, maszynista zdołał zatrzymać pociąg przed uszkodzonym odcinkiem, żadna z osób znajdujących się na pokładzie nie odniosła obrażeń, a ruch pociągów odbywa się z ograniczeniami po sąsiednim torze. Sprawę badają policja, prokuratura, służby specjalne oraz komisja powołana przez zarządcę infrastruktury kolejowej.
Ostateczne odpowiedzi – czy był to wynik awarii technicznej, błędu, czy celowego działania – mają przynieść dopiero wyniki szczegółowych oględzin miejsca, ekspertyzy techniczne oraz ustalenia prowadzonego postępowania. Do tego czasu oficjalne komunikaty służb pozostają ostrożne, mimo politycznych i medialnych komentarzy sugerujących możliwość sabotażu.



